Niewiele brakowało a otwarcie sezonu 2014 opóźniło by się, i to sporo. 15 marca mieliśmy z samego rana jechać do Kubusiowa ale Kuba postanowił kasłać i mieć katar.... Rozpakowaliśmy auto, wróciliśmy do mieszkania a Kubie się polepszyło. Ani kaszlu, ani kataru.... więc od nowa spakowaliśmy samochód i w drogę :)
Akurat 15 i 16 marca odbywały się w Ostródzie targi ogrodnicze, o które zahaczyliśmy. Niestety okazały się one ogromnym rozczarowaniem. Maleńka powierzchnia handlowa przypominała raczej kiermasz świąteczny gdzie można kupić mydło i powidło....
Gdy dotarliśmy do Kubusiowa lało niemiłosiernie i było okrutnie zimno. Zresztą cały nasz 3 dniowy wyjazd tak wyglądał, deszcz, śnieg, ogromny wiatr i zimno jak nie wiem. Słoneczko wyjrzało w poniedziałek na jakieś 15 minut więc wyskoczyłam z aparatem...
Trawy prezentowały się ślicznie, chociaż robią one trochę bałaganu, szczególnie gdy nie są związane :)
Te pierwsze przyjazdy zawsze mnie przerażają, bo jak patrzę na ilość pracy jaką trzeba włożyć by doprowadzić ogród do dobrego stanu, to mi ręce opadają :)
A wiosna pcha się nogami i rekami....
Warzywnik prezentował się tak:
I spojrzenie z góry...
W sumie prawie nic nie zrobiłam. Obcięłam lawendę na rabacie od frontu, przycięłam hortensje i derenie, kilka traw także udało mi się ciachnąć... ale to kropla w morzu potrzeb ;) Mam nadzieje, że przy najbliższej okazji zrobię już wszystko a ogród będzie wyglądał o niebo lepiej.
I na koniec - spinaczowy potwór ;)
Pozdrawiam Was serdecznie!
:)