czwartek, 17 stycznia 2013

rok 2012 i całus dla łopaty...



...marzec... w końcu nastał marzec! Po zimie, która ciągnęła się strasznie długo przyszła wreszcie pora na kolejny sezon. Nie pamiętam kiedy dokładnie, naniosłam ogrodzoną część Kubusiowa na papier... wyszło, hmmm długoooooo ;)


Jednak ta ciągnąca się zima nie była taka bezowocna. Z pomocą pewnej osoby powstał zarys rabat Kubusiowa (dokładnie jednej części między garażem a domem). Później próbowałam wymyślić nasadzenia tych rabat ale nie bardzo mi szło. Miałam pewne pomysły i ogólną wizję jak to ma wyglądać ale jednak, jak widać to za mało by stworzyć fajny projekt. Z pomocą przyszła mi Danusia...
Pewnego dnia umówiłyśmy się by poplotkować. Wzięłam ze sobą szkic rabat i chciałam spytać czy nasadzenia, które wymyśliłam będą ok. Danusia spojrzała, pomyślała i poszła.... po kredki... Jak zaczęła nanosić na papier swoje pomysły to myślałam, że za chwilę całe Kubusiowo mi obsadzi ;) Patrzyłam na to z gębą otwartą.... ja w życiu bym tak nie umiała! Już potem to nic nie pamiętam o czym gadałyśmy, pamiętam tylko te motyle w brzuchu jak wracałam do domu :) Po powrocie położyłam Kubę spać i wpatrywałam się prawie całą noc w ten rysunek...


...to jest dla mnie najcenniejsza kartka na świecie. Danuś... Ty wiesz... :)

I od tego momentu wszystko zaczęło nabierać tempa. Szczerze mówiąc jak siedziałam przed Świętami i przeglądałam zdjęcia z roku 2012 to nie bardzo mogłam sama uwierzyć ile udało mi się zrobić ;) 
Ponieważ nigdzie mi się nie spieszy, a teren jest duży postanowiłam nie kupować wielkich i drogich roślin. Wyspecjalizowałam się chyba w "dorywaniu" tanich roślin, które można z powodzeniem podzielić na przykład na cztery ;) Tak na prawdę można zaoszczędzić! Więc tym, którym kasa nie wylewa się z kieszeni polecam ten sposób - patrzcie dokładnie co kupujecie :)

Wracając do marca... byliśmy w tym miesiącu tylko raz na działce. Po ucałowaniu łopaty poleciałam na "obchód" ;) Ogólne widoki były smętne...

...ale jak się człowiek z bliska przypatrzył...


Kubie nie przeszkadzał ani przeraźliwie zimny wiatr ani padający od czasu do czasu deszcz ;)


 Kwiecień... tu już zaczęło się na dobre... Pamiętacie zachwaszczony kawałek ziemi pod warzywnik? Po "kontakcie" z taką magiczną, czerwoną maszyną prezentował się już nieco lepiej ;) 


...matko, co ja się perzu nawybierałam z tego miejsca ;) A plany alejkowo - brzozowe pamiętacie? 


...to jest coś z serii: sadziło ich trzech, no i pies... a i tak wyszło krzywo ;) Wcześniej pomierzyłam, sznurek rozciągnęłam, paliki na brzozy powbijałam a Oni i tak po "swojej" linii poszli. Śmiechu przy tym było, że głowa mała ;) Niestety nie wszystkie brzozy się przyjęły i są tylko po jednej stronie ale w tym roku postaramy się zasadzić już wszystkie, w sumie 64 sztuki ;) 

Zgodnie z planem zaczęłam rozciągać sznurki, żeby wyznaczyć rabaty i zobaczyć jak to będzie wyglądało w rzeczywistości.

...zimno było jak nie wiem, palce mi grabiały a sznurek mi się plątał. Teść cichutko za mną chodził i ten sznurek rozplątywał ;) Okazało się, że jedną rabatę trzeba będzie zlikwidować. Także w kwietniu powiewały sobie na wietrze moje sznureczki niczym utkane pajęczyny :)
Jednak aż tak smętnie już nie było jak w marcu...



...cdn.

2 komentarze:

  1. Gosiu...te powierzchnie w Kubusiowie mnie przerażają...!!! Tym bardziej podziwiam Twój zapał i ogrom przeprowadzonych prac...
    A projekt "Jamnik'' mnie rozbawił...;)
    Pozdrawiam cieplutko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneczko, Ciebie przerażają? A co ja mam powiedzieć? ;) Chociaż jakoś teraz przyzwyczaiłam się, no i zwolniłam... Doszłam do wniosku, że wszystko pomału i oby do przodu ;)
      Buziaki :D

      Usuń