Tak też było teraz... po 3 tygodniowej nieobecności na działce, gdy weszłam na warzywnik mało nie padłam. Wszystko, włącznie z trawą było po kolana - oczywiście prócz posianych warzyw hahaha. Z wrażenia nie zrobiłam zdjęcia "przed" ale mam kilka "po". Doprowadzenie warzywnika do stanu jak ze zdjęć poniżej, zajęło mi całą sobotę...
Ja pieliłam a Paweł kosił - 7 godzin! Mimo zarośniętych rabat zrobiło się nieco porządniej :) W tym roku jakoś wszystko jest większe i bujniejsze... róże Bonica przy tarasie sięgnęły poręczy a wiciokrzew dzielnie im wturuje roztaczając niesamowitą woń...
Na bylinówkach rośliny także szaleją... niektóre ostróżki mają 160cm wysokości! :)
O ile na bylinówkach nie widać chwastów za bardzo tak na części frontowej aż się od nich roi... Po zimie, której w zasadzie nie było już wiem, że Carexy padły oraz jeden miskant Gracillimus...
...jak widać próbowałam ciąć ale niestety Paweł rozwalił mi nożyce do cięcia i nie dało się ich używać :(
Na koniec wstawię zdjęcie mojej Mamuni z piwonią. W tym roku piwonia poszalała z wielkością kwiatów :)
Pozdrawiam Was gorąco!
Gośka