piątek, 29 marca 2013

Wielkanoc...

...piękne, wiosenne, pełne ciepła i rodzinnej atmosfery Święto. Lubię Wielkanoc bo zwiastuje ciepło i słoneczko  którego, nie oszukujmy się, w tym roku brakuje :)

Postanowiłam dzisiaj wnieść trochę koloru do naszego domku ale nie, nie... nie myślcie, że zmieniłam coś w wystroju mieszkania ;) Zresztą co ja będę pisać - najlepsze jest pismo obrazkowe ;) 

Najpierw przygotowania...




...a potem do dzieła :)



...umalowany paznokieć - prawie jak pisanka :)


I efekty naszej pracy, w zasadzie Kuby pracy - ja tylko trzymałam ;)



Tak o to powstały nasze kolorowe pisanki do jutrzejszego koszyczka. Najważniejsze, że dobrze się bawiliśmy i rodzinnie spędziliśmy czas.

Przy tej okazji chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia Wielkanocne. By ten świąteczny czas upłyną Wam w rodzinnej, radosnej atmosferze a poniedziałek okazał się niezwykle mokry :)

Pozdrawiam Kochani

Gosia


wtorek, 26 marca 2013

...niezapomniany weekend!

... Pisałam o Kobiecie przez duże K i wiecie już kim jest. Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że Danusia uświadomiła mi, iż człowiek ma prawo do pasji. Ma prawo do robienia tego co go cieszy i tego co kocha. Po prostu ma prawo mieć coś tylko dla siebie... dla mnie tym czymś jest właśnie ogród. Kopanie, sianie, pikowanie, dzielenie, sadzenie, pielęgnowanie, podlewanie, opryskiwanie to coś co kocham robić i teraz wiem, że bez względu na to, czy ktoś puka się w czoło czy nie, ja MAM PRAWO to kochać! MAM PRAWO do pasji, pasji, której nie trzeba podzielać ale trzeba uszanować ;)
Danusia i Witek są dla mnie wyjątkowymi osobami, którym bardzo wiele zawdzięczam, i którym chyba nigdy nie będę w stanie spłacić tego długu... 

Pod koniec sierpnia w Kubusiowie było ogromne wydarzenie - wizyta Danusi i Witka. Szykowaliśmy się do tego wszyscy. Dzień przed wizytą latałam jak oszalała i wyrywałam każdy napotkany chwaścik, próbowałam zrobić idealne kanciki łopatą, które po ukończeniu pracy okazały się rowami ;) Kuba pomagał mi robić transparent (po lewej właściwy po prawej, cytuję "Apstrakcja"... ;)), i z Dziadkiem szykowali świeżo zebrane grzybki na sosik do obiadu dla Gości.



Nie mogłam spać tej nocy... Rano zerwałam się pierwsza i zagoniłam resztę ferajny do roboty :) Transparent powiesiliśmy, kwiaty na bukiet nazbieraliśmy i czekaliśmy.... :)



...PRZYJECHALI! :) Cieszyłam się jakbym wygrała 6 w Totka :) Powitaliśmy Gości "chlebem i solą" ,i pomidorem ;)



Od Danusi i Witka dostaliśmy prezenty: ja, wymarzony, upragniony nożyk do kancików a Paweł nalewkę produkcji Witka. Zresztą Witek właśnie, zaraził Pawła robieniem nalewek co skutkuje teraz tym, że Paweł przy każdej wizycie na bazarze pyta mnie czy "to" się nada na nalewkę. Boje się Go samego puścić na zakupy, bo pamiętałby tylko o kupieniu 5 kilogramów wiśni na nalewkę, a o włoszczyźnie na obiad by zapomniał :)

Danusia była potwornie pogryziona przez meszki, na które ma uczulenie. Zupełnie jednak nie przeszkodziło Jej to by wziąć się z miejsca do pracy. Pierwsze co zrobiła to pokazała mi jak robić cudne kanciki "nowym sprzętem". Później udaliśmy się na zwiedzanie Kubusiowa. Byłam tak zaaferowana całą sytuacją, że nawet zdjęć nie robiłam za dużo ;) (jakby ktoś chciał zobaczyć Kubusiowo oczami Danusi to zapraszam tu: TU)
Po obejrzeniu prawie wszystkiego zjedliśmy po ciachu, a Panowie wybyli łódką na jezioro. Postanowiłam pokazać Danusi moją porażkę - czyli warzywnik :) Szefowa tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że jedyną nadzieją na jakieś w miarę normalne plony są skrzynie. Po obejrzeniu warzywnika zaproponowałam jakiś relaksik.... no ale gdzież tam! Szefowa i relaksik? To się wyklucza :) Złapała zaraz za łopatę i dosadziła nam dwie brakujące pęcherznice 'Lady in red' :) Myślicie, że to koniec? A skąd!
Pamiętacie to miejsce? Konkretnie chodzi mi o to, co dzieje się za obłożoną kamieniami studnią...


...to już wygląda zupełnie inaczej ;) A tak się zaczęło... Szefowa miała "zakaz prac" więc z huśtawki pokazywała palcem co i jak ;)


Witek, który przyjechał tu w celu relaksu i połowu ryb wylądował z łopatą w rękach ;) ....ale nie dał sobie jej zabrać!


W końcu, po wielu próbach i wielokrotnym błaganiu o to, by odpoczął ustąpił i przejęłam pałeczkę. Panowie poszli na grzybki, ja do łopaty, a Danusię już od pół godziny "uwierała" huśtawka, więc co zrobiła? Rękawiczki na łapki, łopatka w dłoń i do sadzenia :)


Gdy Panowie wrócili z grzybobrania pomogli nam w przesadzeniu rododendronów.


Rabata od razu zyskała na wyglądzie. Tak prezentowała się po skończeniu pracy...


Ustaliłyśmy z Danusią, że trzeba dokupić miskantów, host i żurawek i będzie ładnie. Pokazała mi również jak połączyć nową rabatę z "bylinówką". Poprowadziła linię nogą, którą starałam się dokładnie zapamiętać. Na połączeniu rabat miały być posadzone derenie. 
Wieczór się zbliżał wielkimi krokami a mnie udało się złapać Szefową na chwili wytchnienia ;)


Następnego dnia rano, jako ta "zboczona" ogrodniczo latałam już z sekatorem i cięłam lawendę. Ale tym razem w moim "zboczeniu" miałam kompana! :) 



Zrobiłyśmy także kanciki na tej rabacie, które dodały jej elegancji. Jak się przyjrzycie (a właściwie nie trzeba się przyglądać ;)) to pod schodami jest straszny bałagan... ja w sumie nie zwracałam na niego uwagi, chociaż jak już spojrzałam to mnie strasznie denerwował... Nie miałam jednak na niego pomysłu. Danusia zaproponowała wyłożenie folią i wysypanie na nią drobnych kamieni. To był strzał w dziesiątkę. Kamieni mam mnóstwo gdy przygotowuję kolejne rabaty, więc nie będzie problemu! :)



...to jest bezcenne narzędzie :)


Weekend niestety zbliżał się ku końcowi, i Danusia z Witkiem po południu wyjechali. To było dla mnie niezapomniane spotkanie. Zmieniło to też moją rodzinkę. Przestali na mnie patrzeć jak na kosmitę i zaczęli wspierać w ogrodowych poczynaniach. I teraz niech ktoś zaprzeczy, że Danusia i Witek to nie są osoby wyjątkowe! Ludzie z sercem na dłoni, ludzie z pasją, z ogromnym szacunkiem dla innych i dla siebie na wzajem. Są niesamowici! Pozytywnie zakręceni, zarażający pasją i optymizmem. 
Miałam ogromne szczęście spotkać Ich na mojej drodze! Gdyby nie Oni moje życie nie wyglądałoby teraz, tak jak wygląda :) 
DZIĘKUJĘ DANUSIU I WITKU ZA WSZYSTKO! 
Drzwi Kubusiowa, i nie tylko, zawsze stoją dla Was otworem :)

...to jednak nie koniec tej opowieści ;)
Pisałam wcześniej, że Danusia "wykreśliła mi" linię łączącą jedną rabatę z drugą. Czasu było niewiele ale byłam tak naładowana dobrą energią od Danusi, że pierwsze co zrobiłam to capnęłam za szpadelek i zaczęłam łączyć rabaty ;)

Tak to szło...


Nie zdążyłam zrobić wszystkiego ale rabata już prezentowała się lepiej :)


...cdn.

piątek, 8 marca 2013

Gardenia...

...udało się! A myślałam, że się nie uda :) Dzięki Danusi i Witkowi byłam na targach Gardenia 2013. 
Jadąc tam trochę się obawiałam, bo co można pokazywać w lutym? Nie zawiodłam się :) 
Tak targi prezentowały się z góry:






Jedno stoisko złapało mnie za serce.. może za sprawą brzóz a może po prostu dla tego, że na to stoisko ktoś miał pomysł...



Szkółka Żabieniec miała chyba najbardziej kolorowe stoisko. Ich rośliny zieleniły się i kwitły, oczywiście oprócz stoisk z roślinami cebulowymi i doniczkowymi (czyli jak się chce to można ;)) Zostali również nagrodzeni Złotym medalem MTP 2013 za  Śnieguliczkę Magical Sweet 'Kolmaswet'. 


Odnośnie cebulowych... moją uwagę przykuły od razu amarylisy i tulipany w wybitnie moich kolorach :)
Pojawiały się także narcyzy i szafirki. Nie wiem czemu akurat zdjęć tym ostatnim nie robiłam jak kwitły ale ujęły mnie niektóre aranżacje z tych roślin.



Ze stoisk wartych obejrzenia poleciłabym też, stoisko firmy Vitro. Rośliny były super przygotowane do prezentowania swoich wdzięków. Żurawki i reszta roślin wyglądały nienagannie i zostały pięknie wyeksponowane.



Ciekawe stoisko zaprezentowała także Szkółka bylin Dąbrowscy z Wipsowa. Uwagę przykuwał cudny domek dla owadów w wersji maxi ;)


Firmy Jenflor nie można było ominąć :) Prymulki "wylewały" się z półek a Osteospermum zachwyciły mnie niezmiernie. Wyglądały jak mini jeżówki, cudne! Na tym stosiku bardzo uprzejmy i uśmiechnięty Pan poczęstował nas krówkami co skutecznie zakleiło moją paszczę na kilka minut ;) Jednak muszę przyznać, że krówki były wyborne! 



I troszkę ogólnych zdjęć...




Na terenie targów powstało także centrum pokazowe. Moją uwagę zwróciła przecudna kompozycja z kwiatów sztucznych zamocowanych do pomalowanej na biało gałęzi.



A teraz coś, co Gosiaki lubią najbardziej... gadżety i dodatki :) Ponieważ na sprzęcie ogrodniczym to ja się nie wyznaje to nie robiłam zdjęć ale na gadżetach jak najbardziej! Uwielbiam drobiazgi do domu i ogrodu! I na moje nieszczęście był tam istny gadżetowy zawrót głowy :)


...uwielbiam takie o to dodatki i meble...






Pod stołem jednego z wystawców wyczaiłam takie cacuszka: kosz na śmieci i stołeczek ;) Czyż nie cudne... 


... i pastelowo :)


I takie o to, srebrne cacko powaliło mnie na kolana. Jak wygram kiedyś w Totka to kupię mężowi takie cudo :) (niech się weźmie w końcu za gotowanie ;))


... i dla dzieci zwierzaki bujaki... tej brązowej mordce nie mogłam się oprzeć ;) Były też fajne zawieszki, które dzieci obserwowały z wielkim zaciekawieniem.


I tak o to, dobiegła końca moja przygoda z Gardenią :) 
Jeszcze raz bardzo chce podziękować Danusi i Witkowi oraz Fince :) Buziaki kochani.