poniedziałek, 10 czerwca 2013

Czerwiec...

...słońce i Dzień Dziecka...


Przecież wiadomo, że przedłużone weekendy trzeba, ale to trzeba wykorzystać... Jak? W polu! :) Co to oznacza? Wyjazd na działkę! Długi weekend majowo-czerwcowy przedłużyłam sobie o.... tydzień! A co! Jak szaleć to szaleć! :) 
Ten post będzie o tym co dla mojego dziecięcia było najważniejsze - czyli Dzień Dziecka! Miałam stracha bo dzień przed "imprezą" pogoda nie była najlepsza...


Mieliśmy tez problem by ukryć jeden z prezentów, który ufundował Dziadek, ale udało się. Oto jaką minę miał Kuba gdy zobaczył co na Niego czeka... 




....a czekało to:



Skakał nawet Tata :) ...


... ale szybko skończyło się to tak: ;)


"To" było składane przez chyba 5 godzin przez 3 osoby! (instrukcja mówiła o góra godzinie i jednej osobie) ...po ciemku, na macanta i przy gryzących w tyłek komarach! Byłam gotowa się poddać ale dzielnie przetykałam "sznurówki" przez oczka siatki zabezpieczającej i dokręcałam obrzydliwe 32 nakrętki wielkości łebka od szpilki! wrrrrrr No ale czego się nie robi dla własnego dziecka? ;) Najważniejsze było to, że chyba pierwszy raz widziałam, iż moje dziecko nie było w stanie wydusić z siebie słowa po dostaniu prezentu ;) 
Taras udekorowany czekał na chociaż odrobinę słońca...

W końcu doczekaliśmy się! Słoneczko wyjrzało i pojawili się tez Goście Kuby, dzieci naszych znajomych. Wymyśliłam różne konkursy coby dzieciaki miały trochę zabawy. Najpierw zajadali się pączkami ;) (tylko rąk nie można było używać)




Później było zbieranie na czas pochowanych po ogrodzie klocków ;) 





...wyścigi z szyszką na łyżce (brak jaj w domu ;) )






..."gazetowy wyścig" 





...Babcia okazała się niezwykle dokładnym zawodnikiem.... gazetka musiała idealnie się układać ;) 


... i ostatnie zawody, czyli "przynieś co powiem..." 










Dzieciaki wybawiły się, że hej :) Okazało się, iż trampolina nie służy jedynie do skakania ale też można się w niej ścigać samochodami...


Dzień Dziecka uważam za udany i roześmiany! :) Na koniec był tort śmietankowy, który z braku siły już na cokolwiek nie został zjedzony w całości. A słońce chyliło się ku zachodowi.... 


...cdn.


P.S zapomniała się pochwalić, że po długim czasie oczekiwania spełniło się też moje marzenie - mam nowiusieńką lustrzaneczkę ;) Teraz czas na naukę! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz