Drugiego kwietnia stawiliśmy się w Kubusiowie :) Było cudownie ciepło! Ani grama wiatru - po prostu bajecznie. Wszyscy rzucili się w wir pracy. Trzy pokolenia Panów pracowało dzielnie przy nawożeniu warzywnika i przygotowaniu go do siewu.
Po pracy warzywnik prezentował się tak:
Byłam dumna z moich Panów :) Teraz tylko siać i sadzić.
Paweł złapał mnie na "bazgroleniu" na kartce. Musiałam rozrysować sobie kolory ponieważ "bylinówka" miała przejść rewolucję.
A tu już podczas roboty, bałagan zrobiłam straszny ;)
Takie miałam "kępki" przywrotnika malutkie ;)
A tu po robocie ;)
Poobcinałam tez trawy co skutkowało niemiłosiernym bałaganem ;) Ścięłam lawendę i uformowałam wierzby.
I namiastka tego co z ziemi wyłazi:
Te niecałe cztery dni pobytu były bardzo pracowite ale w końcu..... czuję, że żyję!!! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz