...właśnie, od tego się wszystko dzisiaj zaczęło. Mieliśmy zrobić obiad i zrobiliśmy ale...
Zaczęło się niewinnie od "miąchania" mięsa na kotlety mielone.
Po upływie chwili padło pytanie... "Mamo, czy te kotlety muszą być takie jajowate?" Popatrzyłam na te kotlety i wydały mi się faktycznie takie.... nijakie. Błysk (zupełnie nie przemyślany) pojawił się w mojej głowie i powiedziałam: "Nie, nie muszą. Zrobimy je w kształcie serduszek, gwiazdek i kwiatków". Jakaż była radość!
...a ja, jak to matka-wariatka zamiast robić kotlety przez 10 minut robiłam je przez 40 ;)
Jednak z kotletów zostało jedynie wspomnienie a ja nigdy nie widziałam, żeby Kuba zjadł 3 kotlety na jedno posiedzenie.
...czyli? Warto czasem czegoś nie przemyśleć ;)
Pozdrawiam Was ciepło :)
Gosiu....extra!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam taki spontan...:):):)
Pozdrowienia dla pomocnika kucharza....:)
Zwolenniczka nieprzemyśleń.......;)też mi wtedy najlepiej wychodzi...;)
Gosiu, jesteś genialna, Twój syn ma to po Tobie:-) Gratuluję pomysłowości:-) Ja tak często robię z jajkiem sadzonym, bo mój syn kiedyś nie chciał jeść jajek w tej postaci, więc kupiłam gotowe obręcze i od tamtej pory pokochał sadzone:-)
OdpowiedzUsuńJak to trzeba z tymi dziećmi nakombinować się, żeby zaczęły normalnie jeść:-)
Pozdrawiam serdecznie
Napewno kiedy dorośnie,będzie wspominał jak pomagał robić kotlety gwiazdki ;)
OdpowiedzUsuńMoje dzieci wspominają,nawet takie rzeczy,których ja nie pamiętam ;)
Pozdrawiam