...Kubusiowie.... :) Maj, maj, maj - piękny, słoneczny! W maju byliśmy trzykrotnie na działeczce, w tym wyjazd nieco dłuższy czyli weekend majowy. Nie było odpoczynku! Robota w rekach mi się paliła, i nie tylko mnie ale o tym za chwilkę.
Pierwsze o czym chce napisać to o pewnym zakupie. Nie uwierzycie ale trawę w Kubusiowie kosiliśmy małą kosiareczką elektryczną! Nie wiem jaką ona miała szerokość koszenia ale trzeba było przynajmniej skosić dwa rządki obok siebie, żeby zauważyć, że tu się kosi ;) Więc pojawiła się ONA.... błyszcząca czarnulka przybrana gdzie nie gdzie pomarańczem ;)
Jak to bywa z "nowościami" każdy chciał spróbować nią kosić ale ostatecznie wszystkich wygryzł mój mąż ;)
Obecnie najczęściej trawę koszę ja ;)
Wszystko rozwijało się w zawrotnym tempie jakby chciało powiedzieć "zobacz! jesteśmy tu! dla ciebie!". A mnie dusza się radowała! I chociaż roślin tak mało to każda była dla mnie wyjątkowa... bo jak nie kochać takich cudnie wyłaniających się bodziszków, kocimiętki, rozchodników, szałwii i ostróżek.....
...czy wystawiających nowe noski hortensji, Neskowych dzwonków :), orlików, piwonii Aneczkowych, przywrotników i antenek czosnkowych.
Niezwykłą radość przyniosły mi róże, które bez okrywania, jedynie w kopczykach przetrwały zimę. Najbardziej bałam się o moją angielkę (pierwsza na zdjęciu) czyli Abrahama Darby, który według moich przypuszczeń w ogóle nie powinna przeżyć tej okropniastej zimy, a jednak :)
Bonica zachowywała się tak jak gdyby nigdy nic... wyszło słońce to i ona ;) Ukochane róże.... Lawenda poradziła sobie równie dzielnie. Powojniki, na których postawiłam krzyżyk postanowiły, że także będą rosły!
...pojawiły się też pierwsze kolory...
Po polataniu z aparatem trzeba się było wziąć za robotę. Czekał przecież projekt Samotnia. Wiele nie myśląc moja najlepsza przyjaciółka łopata zabrała się do pracy ;)
Po dniu pracy najprzyjemniejsza cześć czyli sadzenie. Posadziłam hortensje i róże bo tyle udało mi się zdobyć w szkółkach. Niestety koniec kwietnia, początek maja to nie wymarzony okres na zakupy ;)
Powstał też długo wyczekiwany warzywnik... Dla mnie, wtedy wyglądał bosko! Nasiałam czego się dało, marchewki, pietruszki, buraków, boćwiny, koperku, cukinii, fasolki, ogórki posadziłam.... Dumna byłam jak paw :)
Po tym pracowitym weekendzie majowym mieliśmy krótką tygodniową przerwę. Tęskno nam wszystkim było za Kubusiowem...
Większa już ekipą stawiliśmy się na działaczce. W życiu nie widziałam tam takiego roju ludzi, tak ciężko pracujących "w polu" ;) Gdzie bym nie spojrzała praca wre!
Rabata przy wejściu do domu zakwitła tulipanami. Żurawki Marmolade poszalały i wyglądały jakby nigdy zimy na oczy nie widziały! Dosadziłam lawendę do końca a posadzone wcześniej wierzby Hakuro dawały oznaki życia.
Posadziłam też dwa pierwsze drzewa... Acer platanoides "Drummondii"
I troszkę kwitnących z tego weekendu :)
Mamy też na działce "gości", których bardzooo nie lubię. I chociaż w zbliżeniu wyglądają bardzo sympatycznie to jednak nie chętnie wchodzę z nimi w bliskie kontakty. To chrząszcze majowe, które w ogromnej masie pojawiają się u nas w maju.... Poczytałam na ich temat i najchętniej bym się tych szkodników pozbyła.... Są w stanie objeść drzewo w ciągu jednej nocy a ich larwy są okrutnie żarłoczne i robią spustoszenia...
Tak się zakończył weekend środkowo - majowy ;) Pod koniec maja powróciliśmy by robić kolejne rewolucje w Kubusiowie. Dowieźliśmy rośliny i "ciężki" sprzęt...
Najpierw dosadziłam żurawki na rabatę przed domem a Samotnia otrzymała hosty...
...a chwilę potem moi panowie, zgodnie z planem przygotowywali mi rabatę ;) Cóż to był za widok gdy po 15 minutach leżeli plackiem i oznajmili "nie da się!" ;) Jednak dało się i kawałek projektu został zrealizowany.
I najprzyjemniejszy etap - sadzenie! Jak ja to kocham! :)
Od razu napiszę.... jeżeli ktoś z Was chciałby użyć takiej glebogryzarki a ma już posianą trawę to najpierw zedrzyjcie darń! Usuwanie jej i chwastów po takim gryzieniu ziemi jest niemal niemożliwe. Niektórzy mówią "rozłoży się" - nie prawda.... chwasty wyłażą ze wzmożoną siłą.... wiem co piszę, bo tymi ręcami potem odchwaszczałam ten kawałek rabaty ;)
Ponieważ zrobił się post jamnik to zamęczę już Was tylko tym co kwitło w tamtym okresie i zmykam ;)
...a kwitły cudownie czosnki! Wielkie, piękne głowy falowały na wysokich nogach...
...i moja ukochana kocimiętka, i piwonia, którą dostałam od Aneczki, a która według wszystkich książek miała nie kwitnąc bo to jej pierwszy rok w tym miejscu...
...i tak dobrnęłam do końca naszej majowej opowieści. Pozdrawiam Was, czytających te wspomnienia :)
...cdn.
Gosiu jesteś niesamowita:) Dzięki Twojej pracy i ogromnemu zaangażowaniu Kubusiowo rozkwita z sezonu na sezon coraz piękniej:) Zbieraj siły bo niedługo wiosna:)
OdpowiedzUsuńKAWAŁ dobrej roboty...!!!
OdpowiedzUsuńi jak szybko....piękne i kolorowe efekty...:)
P.S Daj się wygryźć...z tego koszenia ;)
Tego lata będzie już niesamowicie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam