poniedziałek, 7 lipca 2014

Po urlopie...

...tak czekaliśmy, tak czekaliśmy aż się w końcu doczekaliśmy - urlopu :) Plany miałam, że hoho! Niestety pogoda mi je pokrzyżowała ale i tak urlop zaliczam do udanych :)
Byliśmy w piąteczkę: moja mama, Babijka, Paweł, Kuba i ja. 
Paweł rzucił się na kosiarkę od razu po przyjeździe, bo faktycznie trawa wymagała szybkiego koszenia. Całe szczęście, że skosił bo kolejne dni padało ;) 
Ja poleciałam na warzywnik po truskawy! Ojjjj nie ma jak własne truskawki prosto z krzaka. Po drodze zobaczyłam, że jedna z główek Abrahama Derby się złamała więc przytargałam ją dla Babijki :) 


Rabaty wołały o pielenie... no tak zarośniętego ogrodu to jeszcze nie miałam.... Wstyd się przyznać ale jakoś w tym roku nie mam weny do ogrodu :( 


...no ale taki widok nawet przy braku weny zmusił mnie do zakasania rękawów :) 
...w trakcie...

...i po fakcie ;) 


I troszkę ogrodu od frontu :) 


Zrobiliśmy też kawałeczek skarpy... ale dosłownie kawałeczek. Roślin mało bo nie miałam kiedy dokupić (przed samym wyjazdem Kuba wylądował na antybiotyku :( )


A jeszcze taki kawal został.... 

Zarzuciłam dzisiaj fotkami więc kończę ;) 
Ciąg dalszy urlopowych wydarzeń w kolejnym poście :)
Pozdrawiam Was gorąco i życzę wspaniałych urlopowych dni!

3 komentarze:

  1. Zazdroszczę Wam tego Kubusiowa, chociaż daleko do niego macie.
    Kawał roboty , i to jakiej! Trawnik angielski, a rabaty prawie z wystawy w Ch. Pozdrawiam Hanka Andrus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haneczko faktycznie daleko... i coraz bardziej mi to przeszkadza:( Ale jak sie nie ma co lubi to sie lubi co się ma :D Trawnik ładnie na zdjęciach wygląda a tak na prawdę to chwastowisko ;) Buziaki posyłam :D

      Usuń
  2. Rabaty cudowne tworzysz... a fotka Babijki z różyczką powalająca !!!

    OdpowiedzUsuń