Zawsze się mówi, że jaka matka taka córka, jaki ojciec taki syn. U nas jest chyba inaczej... Byliśmy dzisiaj z Kuba w jednym z marketów po ziemię. Kuba wpadł na dział ogrodniczy i ..... powiem Wam, że chyba wychowałam sobie większego furiata ogrodowego niż sama jestem ;)
To są zakupy mojego dziecięcia:
...a oto co znajdowało się w siatkach, czyli konewka, kwiatek, osłonka na kwiatek i sekator do przycinania uschniętych kwiatków ;)
Mój syn zamierzał jeszcze kupić: łopatę, grabie, piłę, dziabkę, łopatkę z podziałką ("no przecież muszę wiedzieć ile wykopałem!"), sznurek i rękawiczki. Dobrze, że dał sobie wytłumaczyć, że do pielęgnacji kwiatka, którego wybrał te trzy rzeczy, które kupiliśmy wystarczą ;)
Czy ja wyhodowałam sobie maniaka ogrodowego? :)
Do marketu pojechaliśmy po ziemię i niewiele brakowało a z wrażenia bym zapomniała jej kupić. Późnym popołudniem urządziliśmy sobie kącik siania. Zabawa była bardzoooo dobra ;)
Powtykaliśmy też patyczki róż urodzinowych :)
Dzisiejszy dzień dodaję do udanych.
Pozdrawiam :)
Kuba wie co dobre,zakupy super :) Pozdrowionka Agnieszka
OdpowiedzUsuńPiękne zaangażowanie, wpis już trochę stary, ciekawe czy chłopak dalej interesuje sie ogrodnictwem. Jesli tak to zapraszam na mojego bloga gdzie może troche poczytać o wysiewach :) https://ogrodkamili.pl/pomidor-od-nasionka pozdrawiam serdecznie - Kamila Rutkowska
OdpowiedzUsuń